wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 4.

Obudził mnie potworny ból głowy. Czułam się okropnie. Powoli unosiłam moje zaspane, ciężkie powieki. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, ale bez proszka na ból głowy by się nie obeszło. Kilkakrotnie przetarłam oczy, by choć trochę poprawić obraz widzenia. Wszystko wokół było rozmazane, a przedmioty, które mnie otaczały miały nieregularne kształty. Powolnym ruchem zmieniłam pozycję i z trudem usiadłam na łóżku. Byłam w samej bieliźnie. I właśnie wtedy się zorientowałam, że nie jestem w swoim pokoju, jeszcze lepiej, nie byłam w swoim domu. Pokój, w którym spędziłam tamtą noc, w ogóle nie przypominał mojego. Postanowiłam coś na siebie zarzucić, aby nie być tak "goła" Nagle mój wzrok przykuło coś bardzo dziwnego. Obok mnie coś lub ktoś leżał, był to zdecydowanie ktoś. Osoba ta cała była przykryta przytulną kołdrą. Modliłam się, żeby to nie był chłopak. Szybko wstałam z łóżka, w między czasie ból gwałtownie się nasilił. Zajęczałam cicho łapiąc się za głowę. Serce zaczęło mi coraz mocniej bić, byłam lekko zaniepokojona tym, z kim spałam w łóżku tamtej nocy. Cicho podeszłam z drugiej strony łóżka i szybkim ruchem ściągnęłam pościel z... Harrego! Tak, spałam z loczkiem. Oczywiście nic nie robiliśmy, skądże! Przynajmniej ja nic takiego nie pamiętałam, tak samo nie pamiętałam większej części imprezy. Byłam lekko pogubiona w tym wszystkim, nie rozumiałam jak się znalazłam w tym pokoju i dlaczego zostałam w samej bieliźnie. Nie przypominałam sobie, jak zdejmowałam ubrania. Może ktoś inny mi je zdjął? Sama już nie wiem. Przyglądałam się śpiącemu chłopakowi dłuższą chwilę. Wyglądał bardzo uroczo, ale byłam też zaniepokojona tym co mogło dziać się w nocy. Słodko spał, ale musiałam go obudzić i to wszystko w tamtym momencie wyjaśnić. Zaczęłam go lekko szturchać, z samego początku nie dawało to skutku. Chłopak spał jak zabity. W pewnym momencie zaczął się przebudzać, ale nie do końca.
- No mamo, jeszcze chwilę i zaraz wstaje.. - Powiedział, dosyć niewyraźnie. -...Jeszcze pięć minut, no.. mamo..
Zaczęłam się śmiać, aż strasznie zabolała mnie głowa. Moja mina od razu się zmieniła. Harry, chyba sam do końca nie wiedział co mówi. Domyślałam się, że pewnie tak samo jak ja, nie pamięta tego co się działo poprzedniego dnia. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam go coraz mocniej szturchać.
- Harry! Wstawaj! - Krzyknęłam, co przyniosło świetny efekt. Chłopak otworzył swoje zmęczone oczy i popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Która godzina? Ej zaraz, chwila. Co ja tu robię i dlaczego mnie budzisz? - Zapytał, był lekko zdezorientowany. Chyba mu to nie przeszkadzało i domyślał się, że spaliśmy razem nie wiedząc co się dzieję. Cały czas się uśmiechał, ale mi nie za bardzo było do śmiechu.
- Chciałam się właśnie zapytać ciebie o to samo. - Pokiwałam głową, nie spuszczając kontaktu wzrokowego z Harrym. Moja mina mówiła sama za siebie. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce i położyłam się koło loczka.
- No i to mi się podoba. - Powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy. - Jeśli chcesz, to możemy to powtórzyć, co robiliśmy w nocy. - Zaśmiał się i poruszył śmiesznie brwiami.
Zrobiłam groźną minę i uderzyłam lekko chłopaka w ramię.
- A to za co? - Jęknął, a jego mina posmutniała. Nagle zauważyłam, że chłopak zaczyna się do mnie niebezpiecznie zbliżać z tym swoim dziwnym uśmieszkiem. Wiedziałam co się szykuje. Nagle chłopak rzucił się na mnie. Położył mnie na cały łóżku, usiadł na mnie okrakiem i zaczął łaskotać. Zwijałam się ze śmiechu, z resztą on tak samo.
- No Haaa... Błagam... Już! Koniec! Zrobię co tylko chcesz! - Nie mogłam wymówić, żadnych słów protestu. Dziwnę, że mnie zrozumiał, ponieważ co drugie słowo był ogromny śmiech. Nagle przestał i popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi, zaczarowanymi tęczówkami. W tamtym momencie zauważyłam w nich małe, świecące iskierki. Domyślam się, że były spowodowane z radości.
- A więc zrobisz co tylko chcę? - Powiedział i popatrzył na mnie dość tajemniczo. - Wszystko co zechcę? - Powtórzył pytanie, ale w inny sposób. Tak groźnie? Raczej nie, chodzi mi raczej o taki mocniejszy głos. Mam nadzieję, że myślicie o tym samym co ja. :)
- Tak i już się boję. - Odpowiedziałam i złapałam się za głowę, ponieważ ból nie dawał o sobie znać. - Harry, wiesz co strasznie mnie boli głowa. Pójdę na dół i wezmę jakiegoś proszka i przy okazji ogarnę nasze całe towarzystwo. Dobrze? - Zapytałam, w między czasie wstałam z łóżka. Stanęłam przy drzwiach, wyczekując jego odpowiedzi.
- Ale wrócisz zaraz? - Zapytał.
- No tak, tak. - Odwróciłam się i już miałam wychodzić, aż nagle złapał mnie za rękę i obrócił. Potem przycisnął lekko do ściany i złapał za biodra. Zrobił to w tak piękny sposób. Do tego patrzył na mnie tym swoim cudnym wzrokiem.
- Wrócisz? - Powtórzył pytanie, jego głos był taki seksowny. Nie mogłam nic wydusić z siebie dlatego tylko pokiwałam głową. Harry pokazał swoje białe ząbki i zaczął się powoli ode mnie oddalać, a ja opuściłam pokój. Bałam się, co on znowu wymyśli, ale byłam bardzo tego ciekawa. Zeszłam na dół i zobaczyłam ogromny bałagan. Takiego chaosu to ja w życiu nie widziałam. Wszystko było porozrzucane po całej przestrzeni. Do tego unosił się ten nieprzyjemny zapach alkoholu. "Chyba trochę przesadziliśmy" - Pomyślałam. Nikogo nie było na dole. Przypuszczałam, że wszyscy się rozeszli do domów. Zastanawiałam się tylko, gdzie się podziewa Gabi i David. Postanowiłam to sprawdzić po tym jak wezmę coś na ból głowy. Skierowałam się do kuchni, szukając szafki z lekami. Gdy ją znalazłam, bez problemu udało mi się wygrzebać tego, o czym tak dawno marzyłam. Wyjęłam niewielki proszek z opakowania, a do szklanki nalałam zimnej wody. W mgnieniu oka połknęłam go, a potem popiłam zimnym napojem. Od razu poczułam się lepiej. Postanowiłam poszukać mojej przyjaciółki. Długo nie musiałam szukać, ponieważ znalazłam ją w sypialni jej rodziców. Spała tak słodko, w objęciach Davida. Nie mogłam się na nich napatrzeć. W końcu postanowiłam wrócić do mojego towarzysza. Złapałam niepewnie za klamkę, zawahałam się chwilę. Bałam się tego, co może się za chwilę stać. Nacisnęłam na nią i pchnęłam lekko dębowe drzwi. Weszłam i zobaczyłam Harrego z laptopem na kolanach. Był bardzo pochłonięty swoim zajęciem, nawet nie zauważył jak pojawiłam się w pokoju.
- Już jestem. - Rzuciłam niepewnie. Chłopak nic nie odpowiedział, ani nie nawiązał kontaktu wzrokowego. Cały czas patrzył się w ekran. - Co robisz? - Zapytałam po chwili i usiadłam obok niego. Oparłam się głową o jego ramię, wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony.
- O! Jesteś już... - Odpowiedział, był zdziwiony moim widokiem. - Odpisuję fanom na Twitterze, trochę tego jest. - Zamyślił się po czym dokończył swoją odpowiedź, przy czym górne kąciki jego ust uniosły się lekko.
- Trochę? - Podniosłam wysoko brwi. - Nigdy na te wszystkie pytania nie odpowiesz. - Dokończyłam, lekko kiwając głową.
- Pomóż mi lepiej! - Zaproponował. - Emily patrz na to! - Powiedział nie zdejmując wzroku z ekranu laptopa, wskazując na jedno z setek pytań.
"Harry! Ładny? Męczyłam się nad nim ponad miesiąc! Mam nadzieję, że ci się podoba. xxx."
Fanka do tego pytania dołączyła swoje dzieło. Był to piękny rysunek, na dużym arkuszu papieru, a na nim podobizna loczka. Wyglądał niemal identycznie! Porównywałam Harrego, którego namalowała fanka, z tym, który siedział obok mnie. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wiadomo, że było mu strasznie miło i przyjemnie. Ja też bym się cieszyła z takiego prezentu, ale kto tam by mnie chciał narysować. Zmieniałam wzrok z Harrego na ekran, doszukując się jakichkolwiek pomyłek na rysunku, ale żadnych nie mogłam dostrzec. Wszystko się ze sobą zgadzało. Nie dowierzałam, jakie talenty chodzą po tym świecie.
- Jak chcesz to możesz jej odpisać. - Zaproponował chłopak z uśmiechem na twarzy.
- Nieeee, to jest dla ciebie rysunek i ona na pewno nie byłaby zadowolona z tego, że to ja jej odpisuję a nie ty. - Podniosłam lekko kąciki ust do góry. Po chwili chłopak napisał podziękowania.
"Dziękuję kochanie! Jest przepiękny, jest mi strasznie miło. Jeszcze raz dziękuję! xxx."
- Tak może być? - Zapytał i popatrzył na mnie z małym uśmiechem. Pokiwałam głową na znak, że jest dobrze, po czym wysłał wiadomość.
Siedzieliśmy ponad godzinę i odpisywaliśmy fanom. Niektóre pytania były wręcz "szalone". Bo kto normalny piszę to swojego idola "Harry, błagam cię! Zrób mi dobrze!" Po przeczytaniu tego nasze miny mówiły same za siebie. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Loczek mi opowiadał, że bardzo często przychodzą do niego wiadomości o podobnej treści, dlatego ignoruje je. Nie dziwię się mu, ponieważ na jego miejscu postąpiłabym tak samo. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, śmiejąc się przy okazji. W pewnym momencie popatrzyłam na zegarek. Było równo po 15.
- Ej Harry, ja już się będę chyba zbierać do domu. - Wstałam i zaczęłam szukać swoich rzeczy, które miałam na sobie poprzedniego dnia.
- Co?! Już? O nieeee... Dobrze pamiętam, że miałaś coś dla mnie zrobić. - Odłożył komputer na bok i podszedł bliżej mnie, łapiąc za nadgarstek. Pociągnął mnie mocno, aż razem skończyliśmy na łóżku. Jego głowa leżała naprzeciwko mojej. Nasze twarze dzieliły milimetry. Wpatrywaliśmy się w siebie. On tymi swoim zielonymi tęczówkami oglądał każdy element mojej twarzy. Zauważyłam w nich małe, świecące iskierki. Uwodził mnie coraz bardziej tym swoim uroczym spojrzeniem. Chłopak zaczął się do mnie przybliżać. Gdy znalazł się bardzo blisko mnie, spojrzał na mnie szybko i delikatnie musnął moje usta. Po chwili nasz pocałunek stał się coraz bardziej namiętny. Nasze języki wykonywały szalony taniec. Szczerze mówiąc nie protestowałam, podobało mi się to, lecz w pewnym momencie pomyślałam sobie: "Emily, ogarnij się!" Nagle oderwałam się od niego. Widziałam jego zdezorientowaną minę. Zarumieniłam się i szybko wstałam z łóżka. Wygrzebałam spodnie i bluzkę z poprzedniego dnia, następnie zaczęłam się kierować w stronę drzwi. Widziałam jak Harry bacznie się mi przygląda. Zauważył pewnie moje zdenerwowanie. Po chwili poczułam jak łapie mnie za rękę i delikatnie obraca, abym widziała jego twarz.
- Emily, przepraszam. - Powiedział, nie zdejmując ze mnie wzroku. - Wiem, że to jest zdecydowanie za wcześnie... Dlatego proszę, żebyś mnie nie przekreślała od razu po tym. - Dokończył.
Miał rację. Uśmiechnęłam się lekko, chociaż wiedziałam, że nie był on szczery.
- To ja cię przepraszam. - Zatrzymałam się na chwilę, ponieważ moją uwagę przykuła mina loczka typu "Za co ty mnie przepraszasz?". Nie czekając na jego pytanie szybko dokończyłam. - Za to, że pozwoliłam, żebyś to kontynuował.
Chłopak zdjął ze mnie wzrok i przeniósł się na podłogę. Widziałam jak uśmiecha się pod nosem.
- Chyba ci się podobało. - Powiedział po chwili nie patrząc się na mnie.
- Debil! - Odpowiedziałam i lekko szturchnęłam go w ramię. Chłopak się zaśmiał i przytulił mnie, no wiecie tak po przyjacielsku. Następnie wyszłam do łazienki w celu odświeżenia się. Postanowiłam wziąć gorący prysznic. W między czasie dokładnie realizowałam sobie każdą wspólną chwilę spędzoną z Harrym. Czułam jak spływały po mnie te negatywne emocje. Gdy wyszłam spod prysznica wytarłam się starannie dużym, puszystym ręcznikiem. Założyłam wczorajsze ubranie na siebie, po czym wyczesałam szybko włosy. Na samym końcu wy tuszowałam lekko rzęsy. Wyszłam z łazienki i usłyszałam rozmowy z dołu. "Pewnie nasza para już wstała"- Pomyślałam. Wstąpiłam jeszcze na chwilę do pokoju, w którym miałam ciekawe przeżycia z loczkiem. Wzięłam torbę i opuściłam pomieszczenie. Schodząc po schodach zauważyłam Harrego. Widziałam, że był on czymś przybity. Nie będę udawać, że nie wiedziałam, że chodzi o mnie. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ponieważ myślałam, że chyba mamy to za sobą. Być może myślał, że inaczej na to zareaguję? Może myślał, że to będzie taki słodki początek a potem zaciągnie mnie do łóżka. Co ja mówię, przecież ja dzisiaj się obok niego obudziłam. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- O już się wyszykowałaś? - Nagle zauważyłam zaspaną przyjaciółkę, która wyszła z kuchni. Miała w ręku szklankę wody.
- Właśnie będę się już zbierać. - Podeszłam do Gabi, uśmiechając się jednocześnie. Jej mina posmutniała. - Dziękuję za wczorajszy wieczór, świetnie się bawiłam. Odezwę się wieczorem. - Nic nie odpowiedziała tylko przytuliła mnie z całych sił.
- To ja dziękuję! - Wyszeptała i uśmiechnęła się.
Pożegnałam się z Gabi i z Davidem. Następnie przeszłam do przedpokoju, zakładając buty zauważyłam idącego w moją stronę Harrego.
- Odwiozę cię. - Powiedział nie patrząc na mnie. Nic nie odpowiedziałam, przed wyjściem wzięłam kurtkę. Potem pomachałam przyjaciółce i opuściliśmy dom. Harry usiadł za kierownicą, natomiast ja zajęłam miejsce obok niego. Początek podróży był niezręczny, panowała cisza. Chłopak podobnie do mnie bał się zacząć jakikolwiek temat rozmowy. W trakcie jazdy włączył radio, chyba tak samo jak mnie denerwowała go ta ponura atmosfera. Akurat trafiliśmy na piosenkę "One way or another". Kątem oka zauważyłam jak jego smutna mina przerodziła się w gigantyczny uśmiech. Dosłownie! Loczek podśpiewywał nie za głośno od czasu do czasu. Chyba dało mu to wielkiego kopa, ponieważ atmosfera jaka panowała w samochodzie nagle się polepszyła. Nie wiem w jaki sposób to się stało, ale poczułam w sercu taką ulgę. Loczek miał w sobie coś takiego, takiego ciekawego, czego mu w pewnym sensie zazdrościłam. Kiedy się uśmiechał, wnosił do ludzi pozytywną energię.  Zadawałam sobie pytanie, czy zależy mi na Harrym? Skoro bardzo dręczyła mnie ta cała, dziwna sytuacja to chyba coś jest nie tak. Z resztą sama już tego wszystkiego nie ogarniam.Zadawałam sobie mnóstwo pytań,ale na żadne nie mogłam sobie odpowiedzieć. Harrego znam zaledwie dzień, to oczywiste, że nie zakochałam się w nim. Nic z tych rzeczy! Mało kto by w taką historyjkę uwierzył. Nie znamy się nie wiadomo jak długo, ale wniósł coś bardzo pozytywnego do mojego życia. Być może było przekonanie, że człowiek powinien się cieszyć każdą chwilą jaką spędził na Ziemi. Jego zachowanie nie tłumaczyło tego wprost, ale jak dłużej się mu przyjrzałam to mogę wywnioskować, że jest on towarzyski i najważniejsze - w stu procentach korzysta z życia! Nawet nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się pod bramą do mojego domu. Już miałam wychodzić, gdy zaczął:
- Będziemy tak cały czas siedzieć cicho, jak byśmy nie wiadomo co zrobili... - Nagle wyrzucił to z siebie, a zarazem przerwał tą długą ciszę.
- Może ci przypomnę, że ty to zacząłeś. - Odpowiedziałam, w jego wypowiedzi poczułam lekkie zażenowanie. Być może źle to zrozumiałam. Odebrałam to, jak by to była moja wina. To co, miałam od razu się z nim ruchać za przeproszeniem?
- Co zacząłem? To, że już nie wytrzymałem i pocałowałem cię? - Nagle się zawahał, nie wiedział czy ma dalej kontynuować. Dałam mu do zrozumienia, żeby dokończył. - Emily, mówiłem ci, że znamy się bardzo krótko, ale ja czuję jakbyśmy się znali z kilka dobrych lat! Jesteś piękną, uroczą, miłą dziewczyną i nie chciałbym, aby tak zakończyła się nasza znajomość.. - Spuścił wzrok na kierownicę, która się przed nim znajdowała.
- Harry, wiem, źle to wszystko odebrałam... To wszystko działo się tak szybko i nie powiem, że podobało mi się... i to bardzo! - Zauważyłam na jego twarzy słodki uśmiech, był niewielki ale dawał tyle radości. - No co mówię prawdę, jeżeli już się sobie zwierzamy. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że sobie to wyjaśniliśmy... Czyli co o 19 po ciebie przyjadę. - Dokończył.
- Ale czekaj, co? - Nie wiedziałam o czym on mówi.
- No, nie mówiłem ci, że dzisiaj wieczorem zabieram cię na małą wycieczkę? - Zapytał i śmiesznie poruszył brwiami. Zaśmiałam się.
- Wiesz, nie pamiętam niczego takiego. - Uśmiechnęłam się i pokazałam swoje białe ząbki. Otworzyłam drzwi od auta i już miałam je opuścić, ale loczek znów mnie zatrzymał.
- Pamiętaj, będę po ciebie o 19 i żadnych wykrętów. - Powiedział, po czym pokiwałam głową jak małe dziecko. Potem pożegnaliśmy się i wyszłam z samochodu. Pomachałam mu jeszcze, gdy odjeżdżał.
Kiedy przekroczyłam próg domu, zobaczyłam zaniepokojonego, a raczej zdenerwowanego tatę. Jego mina mówiła sama za siebie.
- No tak - Powiedziałam cicho. - Przepraszam, że się od wczoraj nie odzywałam, ale kompletnie zapomniałam...
- Już się nie tłumacz. Myślałem, że wiesz co masz robić, gdy decydujesz się, że nie wrócisz do domu. - Powiedział, po czym wyjął telefon z kieszeni i wskazał na niego palcem.
- Tak wiem, na prawdę bardzo przepraszam.. - Nie mogłam mu powiedzieć, o całym dzisiejszym dość nietypowym dniu z Harrym. Nie mogłam powiedzieć mu o tym, że tak bardzo się upiłam, że aż nie pamiętałam większej połowy wczorajszej imprezy. Nie był by z tego zadowolony. Pewnie zacząłby mi prawić kazanie na temat "Jak pić z umiarem", potem zacząłby gadać "Myślałem, że jesteś porządną dziewczyną, ale jak widać myliłem się". Pod żadnym względem nie mogłam do tego dopuścić, bo jego gadanie nie miałoby końca.
- Masz szczęście, że Gabi powiedziała mi, o tym, że u niej spałaś. Wiesz jak się o ciebie martwiłem? Całą noc nie spałem tylko dzwoniłem do ciebie i nie odbierałaś oczywiście. Tak samo było z twoją przyjaciółką. Po co wam te cholerne telefony, skoro macie wszystko gdzieś?! - Powiedział i rozłożył wysoko ręce do góry, wyglądało to bardzo śmiesznie. Zaśmiałam się lekko, ale oczywiście musiał to zauważyć. - Moja droga, tu nie ma się z czego śmiać. - Spoważniałam. Nagle przypomniał mi się Harry.
- Tato, skoro już rozmawiamy to wieczorem się już umówiłam... - Nie dał mi dokończyć.
- Ty teraz codziennie gdzieś wychodzisz, nie możesz chociaż jednego dnia spędzić ze swoim starym ojcem? - Zapytał jednocześnie krzyżując ręce na klatce piersiowej,
- Obiecuję, że jutro nigdzie nie wyjdę, ale dzisiaj się już umówiłam z Har... z kimś komu obiecałam. - Powiedziałam pokazując przy tym swoje ząbki.
- Aa rozumiem, chłopak zaprosił cię na randkę. - poruszył śmiesznie brwiami.
- Czyli się nie gniewasz? - Powiedziałam rozpromieniona.
- To, że zażartowałem nie oznacza, że wszystko jest wyjaśnione... - Spojrzał bardzo groźnie. - Dzisiaj możesz iść na tą swoją randkę, pod warunkiem, że najpóźniej o 23 jesteś w domu, moja droga.
- No dobrze. - Oburzyłam się. - Lecę na do swojego pokoju. - Dokończyłam wchodząc schodami
W sumie nie było tak źle, tylko myślałam sobie, że będzie mały problem z ogarnięciem czasu, ponieważ nie wiedziałam gdzie Harry ma mnie zamiar zabrać.
Weszłam do swojego pokoju i od razu padłam na moje miękkie, przytulne łóżko. Tak bardzo za nim tęskniłam. Wyciągnęłam telefon z torby, miałam jedną wiadomość od loczka o treści;
"Już się nie mogę doczekać dzisiejszego wieczoru! Pamiętaj, będę o 19 i żadnych wymówek nie przyjmuję :) x."
Zaśmiałam się. Po czym bez wahania odpisałam.
"Tym razem nie będzie żadnych wykrętów, czekam o 19 :)"
Loczek nie czekał długo, ponieważ niemal od razu po wysłaniu mojej wiadomości otrzymałam jego.
"Cieszę się! Do zobaczenia ♥ "
W tamtym momencie dawka radości mi się raptownie powiększyła. Moje myśli nachodziło jedno, zasadnicze pytanie: "Być może nie jestem mu tak bardzo obojętna?"


Kochani! 
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam tego 4 rozdziału, ale chciałam, żeby on się jakoś godnie prezentował. Mam nadzieję, że wam się podoba i oczywiście czekam na opinie z waszej strony.
Następny rozdział dodam niedługo, ponieważ mam już go dokładnie rozplanowanego w głowie :)
+ Dzisiaj premiera "This Is Us" w Londynie, na której pojawią się chłopcy. Cieszę się bardzo i oczywiście będę oglądać transmisję z czerwonego dywanu ;) Jeszcze tylko pół godziny, kto jest podekscytowany? xxx.

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 3.

- Ej Emily, wiesz co? Chyba urządzę jakąś dobrą imprezę, tak na oderwanie się od tego wszystkiego. Na pewno dobrze nam to zrobi. - Powiedziała Gabi.
Zaskoczyła mnie. Nie no, przesadzam. Może nie zaskoczyła. Od razu mój uśmiech się powiększył. Przyjaciółka to zauważyła.
- Cieszysz się pewnie, no nie? - powiedziała, poruszając śmiesznie brwiami jednocześnie.
- Haha to może być coś dobrego, tak na zakończenie wakacji. Dobry pomysł. Tylko kiedy? - Zapytałam, chciałam jak najszybciej się rozerwać, zabalować.
- No nie wiem mała jak ty, ale ja o jutrze myślałam. - Powiedziała. - Im szybciej tym lepiej!
Nie spodziewałam się tego. Tylko jest jeden problem. Ja tam praktycznie nikogo nie znałam, może z dwie czy trzy osoby. Na ogół jestem nieśmiałą osobą i trudno złapać ze mną jakikolwiek, kontakt. Byłam trochę tym zdołowana i w tamtym momencie Gabi najwidoczniej to zauważyła.
- Ej mała? Coś nie tak? Nie cieszysz się? - Zadała mi serię pytań.
- Nie no, wszystko okej. - Odpowiedziałam zdołowanym głosem.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Mnie nie oszukasz. - Powiedziała i oparła się o moje ramię.
- No to, trochę się boję, bo nikogo nie będę znać i w ogóle trochę słabo. - Posmutniała.
- Aa to o to chodzi! Nie martw się, oni są naprawdę całkiem spoko. Na pewno się z nimi bez problemu dogadasz! - Rozweseliłam się. W sumie to co, tylko przez takie coś miałam zrezygnować z imprezy u mojej przyjaciółki? Nie sądzę! Myślałam tylko o tym, że muszę się rozerwać, a poznanie nowych ludzi to też bardzo dobra opcja! Będzie super, a to jest najważniejsze.
Rozmawiałam z Gabi do samego rana. Buzie nam się nie zamykały, w ogóle nie mogłyśmy zasnąć. Przyjaciółka zapraszała całe towarzystwo na jutro. Każdy przyjął zaproszenie, co jeszcze bardziej ją zmotywowało do dalszego działania. Ustalałyśmy jaka muzyka będzie grać tamtego wieczoru. Jeszcze zapomniałam wspomnieć, że w między czasie David do niej dzwonił i poinformował, że już wrócił do domu. Nigdy nie widziałam Gabi takiej uradowanej, szczęśliwej. Oczywiście zaprosiła swojego chłopaka na imprezę, przyjął on zaproszenie i powiedział, że weźmie jeszcze kogoś. Z Davidem mam dobre kontakty. Traktujemy się jak rodzeństwo, traktuję go jak starszego brata. Jest on bardzo sympatyczny, miły i ma ogromne poczucie humoru. Czasami to, aż za wielkie, ale da się wytrzymać. Mogę stwierdzić, że Gabi ma
świetnego chłopaka i oby byli ze sobą jak najdłużej!
A więc nie wiem jak się nam tamtej nocy udało zasnąć, ale udało. Niewyspane wstałyśmy następnego dnia, była godzina 11;23. Następnie poszłam do łazienki się trochę ogarnąć. Ubrałam się w ubrania, które zabrałam ze sobą. Założyłam białą, luźną bluzkę, jasne dżinsy. Do tego ładne, kolorowe vansy oraz dorzuciłam do tego kilka dodatków w postaci biżuterii.<klik tutaj>  Potem umyłam moje ząbki oraz się umalowałam. Nałożyłam na twarz odrobinę fluidu, starannie go rozprowadzając, a rzęsy lekko podkreśliłam tuszem. Na większy makijaż nie miałam ochoty i czasu. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Gabi, która przyrządzała śniadanie. Pachniało nieziemsko. Moim oczom ukazał się duży stos naleśników, które polane były syropem klonowym. Nie mogłam się na nie napatrzyć, bo tak ładnie były przyrządzone. Usiadłyśmy przy stole i bez słowa zajadałyśmy się naleśnikami. Potem wstawiłyśmy brudne naczynia do zmywarki, po czym podziękowałam przyjaciółce za zaproszenie i udałam się do domu. Chciałam się wykąpać i zrelaksować przed imprezą, a po za tym Gabi musiała pojechać do sklepu i zrobić zakupy na tamten wieczór. Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam. Miałam ponownie się wstawić u niej o 18, ponieważ chciałam jej pomóc w przygotowaniach. Droga do domu zleciała mi bardzo szybko. Chyba, aż za szybko, ponieważ w między czasie wpadłam na jakiegoś chłopaka. Nic do siebie nie mówiliśmy, zjechałam go uważnie wzrokiem i odeszłam. Kątem oka zauważyłam, że chłopak długo mi się przyglądał. Dobra, olać go. Tamtego dnia liczyła się tylko dobra zabawa u Gabi. Nic innego nie miało dla mnie znaczenia, chociażby nawet tamten koleś. Był on bardzo przystojny, ale skądś go kojarzyłam. Wiedziałam, że gdzieś już go widziałam tylko nie mogłam sobie go nigdzie skojarzyć...
Wróciłam do domu, torbę rzuciłam gdzieś w kąt. Pierwsze co zrobiłam, to weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się zmęczona na łóżko. Tak bardzo chciałam się zatopić w krainę snów, ale wiedziałam, że jak teraz zasnę to potem nie wstanę, a do wyjścia miałam jeszcze bitych kilka godzin. Postanowiłam zabić czas, dlatego wzięłam na kolana laptopa i weszłam na facebook'a. Odpisałam mojej koleżance, którą poznałam pół roku temu. Byłam razem z tatą na takich krótkich wakacjach. Byliśmy w Polsce, odwiedzić naszą rodzinę. A mianowicie mieszka tam babcia,  od strony mamy. Już dawno nas do siebie zapraszała, ale zawsze było jakieś "ale". I właśnie wtedy poznałam Natalię, bardzo miła i sympatyczna dziewczyna. Mieszka ona w Warszawie. Codziennie się spotykałyśmy. Do tej pory utrzymujemy ze sobą kontakt. Nie mam pojęcia kiedy się zobaczymy, ale na pewno nie prędko. Jakoś tacie nie śpieszy się znowu do Polski, a jej rodzicom tutaj do mnie. Za rok skończę osiemnaście lat i sama polecę odwiedzić Natalię, a przy okazji babcię. Na pewno się ucieszą! Pisałam z nią chwilę. Niestety dziewczyna musiała już kończyć, więc pożegnałyśmy się i wyłączyłam laptopa. Postanowiłam napisać w moim pamiętniku wpis o wczorajszym i dzisiejszym dniu. Powolnym ruchem schyliłam się pod łóżko i wyciągnęłam pamiętnik. Usiadłam wygodnie, złapałam pierwszy, lepszy długopis, który znajdował się obok mnie i zaczęłam pisać.

Dnia 19.08.2013                                          Kochany Pamiętniczku!
Dzisiaj jest świerny dzień! Pewnie się zastanawiasz, dlaczego? A więc dlatego, że wieczorem wychodzę do Gabi zabawić się. :)
A więc alkohol, muzyka, nowi znajomi. No właśnie, nowi ludzie, tego się trochę boję. Pewnie wiesz, że zawsze boję się poznawać nowe osoby. Jestem nieśmiała, więc sam rozumiesz. Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle i będę się super bawić! :)
Dopiero 13;03, a u Gabi mam być po 18, ponieważ chcę jej pomóc w przygotowaniach. Mam jeszcze dużo czasu, więc może opowiem ci co wczoraj robiłam.
Wczoraj nocowałam u Gabi i właśnie razem wymyśliłyśmy ten pomysł z imprezą. O kurczę! Tacie nic nie powiedziałam o moim wieczornym wyjściu. Mam nadzieję, że pozwoli mi iść. Zaraz do niego zadzwonię. Pewnie sobie myślisz, że mam już 17 lat, a dalej się muszę pytać tatę o to czy mogę wyjść. Po śmierci mamy zawarłam z tatą układ, że zawsze będę mu mówić gdzie jestem i co się ze mną dzieję. To ze względu na to, że bardzo mnie kocha i nie chce mnie stracić. Rozumiem go, martwi się o mnie i chce abym była zawsze bezpieczna. Nie sprzeciwiam się mu. Tak jest dobrze i za nic nie mam zamiaru tego zmieniać. :)
 Ale może powrócę jeszcze do wczoraj. Na tej imprezie będą sami znajomi Gabi. Ja tam ich nie znam i jakoś nigdy nie było okazji, żeby ich poznać.Będą też znajomi Davida, który też jest całkiem spoko. Przyjaciółka mówi, że też ich nie zna, ale czym więcej ludzi tym lepiej. Ja też jestem tego samego zdania! :)
Od wczoraj ciągnie mnie do pamiętnika mamy. Zaraz przeczytam 2 wpis. Dlatego już kończę i jutro dam ci znać jak się wczoraj bawiłam. :)

Położyłam swój pamiętnik obok mnie, a spod łóżka wyciągnęłam mamy. Gdy znalazł się w moich rękach, od raz poczułam jego wyjątkowy zapach. Powoli przekręciłam kartkę, na której znajdował się drugi wpis. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam się powoli zagłębiać, w to co mama kilkanaście lat temu pisała.

#2 
Poniedziałek, 30.06.1988                    
 Mój Drogi Pamiętniczku!
Właśnie dotarliśmy do domu dziadków Amy. Przez najbliższy czas będziemy wypoczywać w pięknej, cichej okolicy. Właśnie o takim czymś od dawna marzyłam! Do tego w towarzystwie najlepszej przyjaciółki, jej chłopaka i jego nieziemsko przystojnego kolegi - Tom. Spodobał mi się! Piękne, czekoladowe tęczówki, ciemne włosy, wysoki. A do tego bardzo fajnie mi się z nim rozmawia. Na tą chwilę nie wiem, czy coś z tego bardziej poważniejszego wyjdzie. Nawet nie wiem czy chce z nim coś więcej. Teraz wypoczywam w swoim pokoju i zaraz mam zejść na kolację.
O matko przed chwilą był u mnie Tom i zaprosił na wieczorny spacer. Jestem tak bardzo szczęśliwa. Przepraszam Cię mój kochany Pamiętniczku, ale śpieszę się na kolację. Jutro dam znać. Paaaaaaaaaa ♥

Haha, no tak. Moja zakręcona mama. Ten wpis przeczytałam z milion razy, z każdym jej słowem cieszyłam się coraz bardziej. Tak bardzo się cieszę, że nareszcie pamiętnik mamy mam przy sobie. To najpiękniejsza rzecz jaka mi po niej została, nie licząc setek zdjęć oraz różnych innych wartościowych pamiątek, ale czegoś mi brakowało. Tak, brakowało mi czegoś cenniejszego, czegoś co należało do niej. Mama pisała podobnie do mnie. Miała taki wyrazisty charakter pisma. Szkoda, że nie została pisarką, ponieważ miała talent. Być może miała jakieś plany, powiązane z dziennikarstwem? Tego nie wiem i zapewne się nie dowiem. Przynajmniej mogę się zagłębiać w to, co mi po niej zostało. 
Włóczyłam się bez celu po domu, w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia przed wyjściem do Gabi. Nic ciekawego nie przyszło mi do głowy, więc postawiłam na standard! Poszłam do kuchni i przekąsiłam kanapkę z dżemem. Położyłam się na kanapie i zaczęłam przeskakiwać po kanałach. Zleciały mi tak dwie godziny. Spojrzałam na zegarek, była już 16;34. Bałam się, że się nie wyrobię, dlatego szybko wstałam i udałam się do pokoju. Postanowiłam założyć śnieżnobiałą bluzkę, oryginalne, przypominające skórę węża spodnie oraz złotą bransoletkę i wisiorek. Do tego długie, białe conversy i jasną torebkę. <klik tutaj> Z całym zestawem udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Potem wysuszyłam włosy, na które nałożyłam piankę, potem związałam je w luźnego koka, po to aby się lekko pokręciły. W między czasie się umalowałam. Na twarz nałożyłam fluid, a poliki rozweseliłam różem. Potem zrobiłam duże i wyraziste kreski eyelinerem, a rzęsy wymalowałam mocno tuszem. Na samym końcu się ubrałam i rozpuściłam włosy. Przyznam, że efekt był niezły. Przyglądałam się w lustrze z kilka minut. Nie dowierzałam, że z czegoś takiego może wyjść tak dobry efekt! Wyszłam z uśmiechem na twarzy z łazienki kierując się w stronę mojego pokoju. Postanowiłam zadzwonić do taty i poinformować go o moich planach. Wybrałam jego numer, następnie przyłożyłam telefon do ucha, wyczekując aż odbierze. Po trzech sygnałach usłyszałam jego głos.
- Tak córeczko? - Zapytał jak zawsze wesołym głosem. Mój tata zawsze był pogodny ale jak każdy ojciec martwił się.
- Tato? Nie będziesz zły jeśli dzisiaj pójdę wieczorem do Gabi? - Zapytałam. Miałam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko.
- Znowu? - Zapytał. - Ty chyba niedługo u niej zamieszkasz. - Zażartował.
- To mogę? - Ponownie zadałam to samo pytanie.
- A to będziecie same czy kogoś jeszcze Gabi zaprosiła? - Zapytał. Zastanawiałam się czy powiedzieć mu o imprezie. Bałam się, że nie pozwoli mi do niej pójść, ale z drugiej strony obiecaliśmy sobie, że nie będziemy się oszukiwać i zawsze mówili prawdę. Miałabym potem ogromne wyrzuty sumienia, że go okłamałam, dlatego powiedziałam prawdę.
- No to Gabi zaprosiła kilka osób, ale nic wielkiego. - Mówiłam. - Nic się nie stanie.
- No dobrze, zgadzam się. Tylko pamiętaj, nic nie rób głupiego i zachowuj się tam. - Chyba chciał, żeby zrobiło się groźnie, ale coś mu nie wyszło.
- Dobrze, będę się zachowywać i dziękuję! - Powiedziałam.
- Jakby coś się działo to dzwoń... Dobra mała ja muszę kończyć bo mam strasznie dużo pracy.
- Jeszcze raz dziękuje, papa.
Pożegnałam się z tatą, po czym się rozłączyłam. Przed wyjściem spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, a mianowicie: telefon, słuchawki (bez nich nigdzie się nie ruszę), klucze, chusteczki, jakieś drobne kosmetyki i chyba tyle. Założyłam jeszcze kurtkę przed wyjściem, ponieważ był to chłodny dzień. Potem wyszłam, zakluczyłam dokładnie drzwi i zaczęłam iść w stronę domu Gabi. Była godzina 17;32. "Jeszcze będę przed czasem" - Pomyślałam. Nie śpieszyłam się za bardzo, ponieważ czas mnie nie gonił. W drodze zaczęłam myśleć o tym czy impreza się uda i czy mojej przyjaciółki znajomi mnie polubią. Chciałam podejść do tej całej sytuacji na luzie i nie przejmować się tak tym jakby nie wiadomo co się miało wydarzyć. Będzie super i pod żadnym względem nie będę żałować, że tam poszłam. Cały czas sobie to tłumaczyłam.
W końcu znalazłam się przed drzwiami wejściowymi do domu Gabi. Serce zaczęło mi coraz mocniej bić. Nacisnęłam na niewielki guzik, który powodował głośny dzwonek. Po chwili ujrzałam uradowaną dziewczynę. Miała na sobie białe szorty, różową, zwiewną koszulkę, a także wysokie buty na koturnie. <klik tutaj> Dziewczyna się ze mną przywitała, po czym zaprosiła mnie do środka. Zdjęłam swoją kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku w przedpokoju. Gdy Gabi zaprowadziła mnie do środka, wtedy się zorientowałam, że nie jesteśmy same. Moim oczom ukazał się wesoły jak zawsze David, który rozmawiał z chłopakiem, na którego dzisiaj wpadłam! Tak to był on! Ta sama twarz, te same oczy i te same loczki, w których było mu do twarzy. Kiedy nasze spojrzenia po raz pierwszy się zetknęły, chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Ooo! Moja kochana Emily przyszła! - Powiedział David, po czym mnie pocałował w policzek i przytulił.
- No jestem, jestem. - Odpowiedziałam. Gadaliśmy chwilę. Chłopaka tak bardzo pochłonęła nasza ciekawa rozmowa, że zapomniał o swoim koledze. W końcu się ogarnął.
- A zapomniałem... Emily, to jest Harry.. Harry to jest Emily. - Zapoznał nas, wskazując na nas krótkim gestem.
- Ale my się już raczej znamy. - Powiedział loczek, jednocześnie podając mi rękę W między czasie pokazał mi swoje cudne, białe ząbki. Również się uśmiechnęłam.
- David? Możesz do mnie na chwilę przyjść? - Nagle usłyszeliśmy jak Gabi woła Davida. Chłopak nas przeprosił i odszedł w stronę dziewczyny.
My usiedliśmy na kanapie, nagle Harry zaczął.
- To gdzie się tak dzisiaj śpieszyłaś? - Zapytał chłopak, śmiesznie poruszając brwiami.
- Do domu.. Haha... - Nagle się zaczęłam śmiać. Nie mogłam się pohamować. Loczek zaczynał się coraz bardziej do mnie przybliżać.
- Coś nie tak? - Zapytał i sam zaczął się śmiać.
- Nie nic, tylko tak śmiesznie ruszasz brwiami. - W końcu wydusiłam coś z siebie.
- Aaa.. To o to chodzi. - Powiedział i zaczął wykonywać ten sam gest co chwilę.
- No haha.. Harry... Błagam! Przestań!... Haha - Cały czas się śmiałam.
- No dobra, na razie to tyle, ale spodziewaj się więcej.
Rozmawialiśmy, a buzie nam się nie zamykały. Co chwilę mieliśmy coś do powiedzenia. W ogóle zapomniałam pomóc przyjaciółce, bo w końcu przyszłam wcześniej, abym mogła jej pomóc. No ale cóż. W pewnym momencie przeprosiłam chłopaka i poszłam do kuchni, gdzie przebywała przyjaciółka.
- Ej, miałam ci pomóc. - Powiedziałam i przytuliłam Gabi.
- No coś ty mała. Z Davidem sobie świetnie poradziliśmy.. A tobie się chyba dobrze rozmawia z Harrym. - Powiedziała przyjaciółka i lekko pokręciła głową.
-Miałam się właśnie zapytać, bo ja go skądś kojarzę, ale nie mam pojęcia skąd.
- On jest z tego One Direction. - Oświeciła mnie.
- No tak. Dzięki. - powiedziałam i przytuliłam ją. - A gdzie jest David?
- Poszedł po resztę towarzystwa. Nie bój się, na pewno cię polubią. - Powiedziała przyjaciółka.
- Ale ja się nie boję. - Uśmiechnęłam się i nagle usłyszałyśmy jak wchodzi nasze towarzystwo. Zaczęłam się ze wszystkimi zapoznawać, natomiast Harry witał, ponieważ wszystkich tam znał. Na pierwszy rzut oka, wszyscy wydawali się bardzo mili. No i wtedy zaczęła się zabawa. Muzyka zaczęła grać mega głośno i zaczęliśmy pić. Na początku panowałam nad sobą, tańczyłam razem z Harrym bez przerwy. Tak dobrze było nam w naszym towarzystwie. Cały czas gadałam z nowo poznanymi ludźmi, a Harry co chwilę mnie wyciągał do tańca. W pewnym momencie traciłam nad sobą kontrolę, znaczy wypiłam za dużo, ale jeszcze chciałam więcej. Nie wiedziałam co robię.
Następnego dnia obudziłam się w pokoju Gabi, ale nie sama...


Mamy trzeci rozdział! Nie wiem czy krótki, czy długi. Opiszcie mi swoje odczucia, co do tej historii. Chciałabym się dowiedzieć czy do tej pory podoba się wam to co piszę? Możecie również pisać uwagi, o właśnie! Za uwagi będę najbardziej wdzięczna. 
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze, które zawitały na tym blogu. Jestem wam bardzo wdzięczna. 
Na razie to tyle miśki! ♥
Ps. Jakbyście mieli czas i oczywiście ochotę to rozsyłajcie link mojego bloga do swoich znajomych. Chciałabym, żeby inni też mnie zauważyli i poczytali trochę. :)


niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 2.

Obudziłam się dosyć wcześnie jak na mnie. Mój kręgosłup od razu dał o sobie znać, dlatego bo całą noc spałam na podłodze. Prawdopodobnie tamtej nocy, podczas snu spadłam z łóżka. To było straszne! Jeszcze przed tym, jak wstałam przypomniał mi się pamiętnik mamy. Byłam przekonana, że to był tylko sen. Posmutniałam. Potem wstałam i na łóżku ujrzałam duży, pobrudzony, gruby notes. Od razu się zorientowałam, że to mi się wcale nie śniło, wręcz przeciwnie! To wszystko była prawda. Na mojej twarzy od razu wyskoczył wyraźny uśmiech. Szczęśliwa skoczyłam na łóżko i zobaczyłam, że pamiętnik był otwarty na pierwszym wpisie. Jeszcze dodam, że pachniał on takim cudownym zapachem, nie potrafię go opisać. Już chciałam przewrócić kartkę, aż nagle przypomniał mi się mój pamiętnik. Z tego wszystkiego, zapomniałam wczoraj napisać kolejny wpis. Postanowiłam to nadrobić. Odłożyłam pamiętnik mamy na biurko, a spod łóżka wyciągnęłam swój. Mój był trochę inny. Był mniejszy, nie umieszczałam w nim żadnych zdjęć i był bardziej zadbany. No, ale co się dziwić, skoro mamy pamiętnikiem nie miał się kto zająć. Ostatni wpis pochodzi miesiąc od jej śmierci. Nawet nie mam pojęcia, kiedy napisała tą ostatnią notatkę. Na pewno napisała w nim o swoich uczuciach. Swoją drogą spodobał mi się pomysł z tymi zdjęciami.
Wzięłam długopis do ręki i zaczęłam pisać na kolejnej, pustej stronie mojego pamiętnika.

Dnia 18.08.2013                                       Kochany Pamiętniczku!
Wczoraj nie dodałam żadnego wpisu, ponieważ nie miałam czasu. Dlatego teraz piszę. Jest sobotni poranek, godzina..em..8;32. Wiem, dziwne jest to, że o tej porze jestem na nogach. Dokładnie 5 minut temu się obudziłam... na podłodze!  Spadłam w nocy z łóżka i obudziłam się cała połamana . :( 
No ale nie jest aż tak źle, żyje. :)
A więc, wczorajszy dzień spędziłam z tatą. Też się zdziwiłam, że znalazł czas dla mnie. Jestem pewna, że teraz jest w pracy i to do tego w sobotę. Przyzwyczaiłam się. No ale wracając do wczorajszego dnia. Na początku razem z tatą pojechaliśmy na cmentarz odwiedzić mamę, potem do jakiejś restauracji na obiad. Posiedzieliśmy tam chwilę i wróciliśmy do domu. Na sam koniec, wręczył mi cudowny podarunek, pamiętnik mamy. Pewnie się zastanawiasz jak się teraz czuję? Czuję się, tak jakoś inaczej, towarzyszą mi oczywiście pozytywne emocje. Tak naprawdę zaczęłam poznawać mamę na nowo, chociaż już jej nie ma. Jestem taka podekscytowana, będę poznawać jej historię, jak była nastolatką, potem jak zaczęła wkraczać w ten poważny wiek., aż do samego końca. Wczoraj wieczorem przeczytałam jej pierwszy wpis. Opisuje w nim siebie, swoją rodzinę, przyjaciół. Pisze również, że rozpoczęły się wakacje i w najbliższym czasie wyjedzie ze swoją przyjaciółką do jej dziadków na wieś. Ale nie pojadą tam same. Towarzyszyć im będą chłopak jej przyjaciółki, a także jego najlepszy przyjaciel. Jestem bardzo ciekawa czy mamie coś uda się zakręcić z tym kolegą. :)
Dalej jeszcze nie czytałam, ponieważ od razu zasnęłam i dzisiaj rano obudziłam się taka niewyspana. Czytając mamy pamiętnik, czuję jakbym czytała jakąś dobrą książkę, historię lub jakieś wciągające opowiadanie. Co ja mówię, to jest sto razy lepsze od każdej książki.
Teraz piszę, a na przeciwko na biurku leży moje cudeńko. Co chwilę na nie zerkam, sprawdzając czy cały czas leży na swoim miejscu. Tak wiem, przecież mi nie ucieknie, no ale wolę być pewniejsza. Czuję jakby tym małym cudeńkiem była mama. To nieprawdopodobne jak taka niesamowita więź nas łączyła. Teraz, gdy mam taką małą cząstkę jej samej, stałam się pewniejsza. 
Dobra rozpisałam się trochę. Zaraz pójdę się trochę ogarnąć, zjeść śniadanie i zadzwonię do Gabi. Matko! Na śmierć o niej zapomniałam. Najlepiej zaraz do niej zadzwonię. To do następnego!  Niedługo się odezwę. ♥


Pewnie sobie myślicie, że jestem jakaś dziwna czy nienormalna, ponieważ wszystko piszę w tym nędznym zeszycie, czy się wyżalam, skoro mam przyjaciółkę. Tak, mam przyjaciółkę, ale czasami lubię się tak jakby zamknąć w sobie, pomyśleć. Oczywiście Gabi kocham najmocniej na świecie, ale w wolnych chwilach lubię pobyć sama i pomyśleć czy napisać coś w moim pamiętniku. Mogą to być nawet jakieś mało ważne rzeczy/sprawy. 
Zamknęłam mój pamiętnik i odłożyłam go na miejsce. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej jasny, miękki sweter, kwiaciaste spodnie oraz bransoletki i wisiorek pasujący kolorystycznie.<klik tutaj>  Wzięłam cały zestaw na ręce kierując się w stronę wyjścia. Jeszcze na chwilę odwróciłam się i popatrzyłam na pamiętnik mamy. Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam odświeżający prysznic, umyłam włosy. Następnie je wysuszyłam, umalowałam się i założyłam naszykowane ubrania. Wyszłam z łazienki kierując się w stronę kuchni. Zrobiłam sobie pyszne tosty, zjadłam je w mgnieniu oka, po czym włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Zaczęłam się szwendać bez celu po domu. Nagle przypomniałam sobie o Gabi. Bez wahania wyciągnęłam telefon, wybrałam jej numer po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę. Od razu odebrała.
- Halo? - Usłyszałam jej zaspany głos.
- Hej Gabi! Jak tam u Ciebie? Jak tam po wczorajszym castingu? - Zadałam jej serię pytań.
- Weź lepiej mi o tym nie przypominaj. - zrobiło mi się przykro. - Żałuję, że tam w ogóle poszłam. Masakra.
- Aż tak źle? Nie martw się, jestem pewna, że następnym razem ci się uda. Nie przej... - Próbowałam dokończyć.
- Emily! Który raz mi już to powtarzasz? Do niczego się nie nadaję. - Mówiła. - Cały czas próbuję, próbuję i bez skutku. Co jest ze mną nie tak? Cały swój czas poświęcam tym castingom i myślę sobie, że tym razem się może udać. Ale kogo ja oszukuję? Jestem za gruba czy jak? Ja już nie dam rady się dalej odchudzać. Jestem do niczego. Jeszcze do tego David wyjechał.
- Przestań tak mówić! Jesteś piękną i świetną dziewczyną. Zobaczysz, że wkrótce uda ci się wygrać casting i otwarcie sobie powiesz, że wytrwałaś do samego końca. Wierz w siebie mała i pamiętaj, że masz między innymi mnie, Davida, wszyscy cię kochamy.
- Naprawdę dziękuję Ci, jesteś najlepszą przyjaciółką. - Mówiła.- Masz dzisiaj może jakieś plany? - Zapytała.
- Nie mam. - Odpowiedziałam.
- To zapraszam cię dzisiaj do mnie na nocowanie. Urządzimy sobie taki babski wieczór. Kupię coś do jedzenia, pogadamy, pośmiejemy się. Oderwiemy się od tego wszystkiego. Co ty na to?
- O matko będzie świetnie! Już się nie mogę doczekać! O której mogę przyjść? - Zapytałam.
- Przyjdź tak o 19.
- Okej.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym się pożegnałyśmy i rozłączyłam. Odłożyłam telefon na miejsce.
Poszłam do salonu, na stoliku przed telewizorem była karta. Wzięłam ją do ręki, widniał na nim napis - "Tata". Bez wahania odwróciłam ją na drugą stronę i zaczęłam czytać w myślach.

Emily przepraszam,  że dzisiaj mnie nie ma w domu, ale musiałem pilnie jechać do pracy. Dostałem wczoraj telefon, gdy spałaś. Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Wrócę wieczorem, kocham Cię i do zobaczenia mała. :)

Nie byłam na niego zła, ponieważ wiem, że jego praca wymaga dużo obowiązków. Pogniotłam karteczkę i wyrzuciłam ją do śmieci. Potem położyłam się na kanapie i zaczęłam przeskakiwać po kanałach.
Obudziłam się. Zasnęłam. Byłam tak zmęczona, bo całą noc spędziłam na podłodze. Zerknęłam na zegar, który wisiał nad kominkiem. Była 17;58. "Muszę wstać, bo nie zdążę!" - Pomyślałam. Szybko wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy czarne, po bokach skórzane legginsy, cieplutki, jasny sweterek, czarne buty i zegarek. <klik tutaj> Następnie poszłam do łazienki i wzięłam chłodny prysznic. Założyłam naszykowane wcześniej ubrania, zrobiłam lekki makijaż a włosy wyprostowałam. Byłam gotowa. Przed wyjściem do Gabi, weszłam jeszcze na chwilę do mojego pokoju i schowałam pamiętnik mamy pod łóżko. Zastanawiałam się czy swój zabrać na nocowanie do przyjaciółki. Po czasie zrezygnowałam, ponieważ do niczego by mi się tam nie przydał. Postąpiłam ze swoim tak samo jak z mamy, odłożyłam go pod łóżko. Potem spakowałam moją piżamę i ubrania na jutro do torby. Założyłam ją na ramię i wyszłam. Zakluczyłam drzwi wejściowe i zaczęłam iść w stronę domu Gabi. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam coś, żeby grało. W między czasie napisałam do taty SMS-a.
"Tato, ja dzisiaj będę nocować u Gabi. Piszę, żebyś się nie martwił. Jutro wrócę. Papa :)"
Schowałam telefon do torby i coraz bardziej pogłębiałam się w to co grało w moich uszach. Droga do przyjaciółki zajęła mi około 20 minut. Musiałam podjechać autobusem kilka przystanków.
Gdy znalazłam się pod domem Gabi, zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Niemal od razu mi je otworzyła.
Przywitałyśmy się, po czym zaprosiła mnie do środka. Weszłam do jej pokoju i zobaczyłam, że na stoliku jest masa jedzenia, a konkretnie słodyczy. Na sam ich widok od razu się uśmiechnęłam. Gabi miała duży pokój. Na tyle duży, że zmieściło się w nim ogromne łóżko, kanapa, stolik, telewizor, biurko, szafy. A po za tym był on przytulny i uroczy. Usiadłam na kanapie, a obok mnie przyjaciółka. I zaczęły się nasze odpały. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i płakałyśmy (oczywiście ze śmiechu). Było świetnie! Tego mi właśnie brakowało. Trochę się wyrwałam czy odprężyłam.
- Ej Emily, wiesz co? Chyba urządzę jakąś dobrą imprezę, tak na oderwanie się od tego wszystkiego...


Witajciee! ♥
Dziękuję na miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jesteście świetni!
2 rozdział jest nie za długi. Szczerze to nie wiem czy źle czy dobrze, ponieważ zdaję sobie sprawę, że może się wydawać nudny. :/
Dajcie mi jeszcze trochę czasu na rozkręcenie całej akcji. W tym rozdziale się nic szczególnego nie dzieje. Może liczyliście na coś więcej, ale chcę to jakoś wszystko dobrze podzielić. 
Pod tym rozdziałem komentujcie, czy wam się podoba czy nie. Następny rozdział dodam pod koniec przyszłego tygodnia. 
Ciaooo ♥



wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 1.

Dzisiaj mija rok. Rok od śmierci mamy. To niewiarygodne jak ten czas szybko leci, jak każda chwila przelatuje w mgnieniu oka. Straciłam mamę w wieku szesnastu lat, nie zdążyłam się nią nacieszyć. Oczywiste jest to, że czasami się kłóciłyśmy czy nie byłyśmy w czymś zgodne. Ale w końcu mama to mama. Była nią a także moją najlepszą przyjaciółką. Gdy miałam problem, potrafiła mi pomóc, doradzić. Za każdym razem mi mówiła co by zrobiła na moim miejscu, bardzo to pomagało. Mama była bardzo rozsądną i mądrą kobietą. Zawsze miała takie mądre wypowiedzi, co bardzo mi imponowało. Była po prostu sobą i najlepszą kobietą, a zarazem matką na świecie. Tak, tęsknię za nią. Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy.
Jasne promienie słońca nieustannie próbowały wbić się do mojego pokoju. Obudziłam się, moje zaspane powieki powoli się unosiły. Spojrzałam na zegarek, który znajdował się na niewielkiej szafce, mieściła się ona obok mojego łóżka. Wyświetlacz wskazywał godzinę 10:02. "Końcówka wakacji i muszę korzystać!" - Pomyślałam. Leżałam jeszcze chwilę i zastanawiałam się, co będę dzisiaj robić. Na tatę nie mogłam liczyć, ponieważ pracuje i wraca zazwyczaj wieczorem. A Gabi kolejny dzień spędza na jakiś tam przesłuchaniach. Tym razem był to casting do reklamy kremu do ciała. Za każdym razem staram się ją wspierać. Często jeżdżę z nią na miejsce przesłuchania. Ona też była ze mną wtedy, gdy mama umarła. Była niemal cały czas. Jestem jej naprawdę za to bardzo wdzięczna, dlatego ja teraz postępuję tak samo jak ona. Trzymałam w ręce telefon i zastanawiałam się czy dać jej o sobie znać. W końcu zrezygnowałam, pomyślałam, że nie będę jej przeszkadzać i zadzwonię później. Wstałam powolnym ruchem z łóżka leniwie się rozciągając. Zeszłam do kuchni i sprawdziłam zawartość lodówki. Byłam głodna. Nie miała siły przyrządzać sobie jakiegoś "większego śniadania", dlatego postawiłam na standard. Wyjęłam z szafki niedużą miskę i nasypałam płatki, po czym zalałam je chłodnym mlekiem. Z moim śniadaniem przeniosłam się do salonu. Wygodnie usiadłam na miękkiej kanapie po czym włączyłam telewizor i zaczęłam szukać czegoś co przykułoby moją uwagę. Postanowiłam obejrzeć program śniadaniowy, zazwyczaj poruszane są w nim ciekawe tematy. Uważnie wpatrywałam się w ekran telewizora jednocześnie zajadając się pysznym posiłkiem. Gdy skończyłam, odniosłam naczynia do zmywarki. Następnie wróciłam do swojego pokoju, a konkretnie do mojej ulubionej części pomieszczenia. Pewnie wiecie o czym myślę. Chodzi mi o szafę. Każdego dnia, gdy stoję przed nią, myślę sobie "Co dzisiaj mam założyć?!" Tak samo było tamtego dnia.W końcu udało mi się z niej wygrzebać dżinsowe spodenki, białą bokserkę i czarne vansy. Wzięłam naszykowany zestaw do ręki i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam krótki, odświeżający prysznic, po czym się ubrałam. Następnie na twarz nałożyłam fluid, łatwo go rozprowadzając po twarzy. Oczy podkreśliłam czarnym eyelinerem, a tuszem pomalowałam lekko rzęsy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Uśmiechnęłam się do mojego odbicia w lustrze. Wyszłam z łazienki i pokierowałam się w stronę salonu. Nie wiedziałam co mam robić, dlatego zabrałam się za ogarnięcie domu. Zajęło mi to około dwóch godzin. Zmęczona, położyłam się na kanapie w salonie. W pewnym momencie usłyszałam odgłos otwierających się drzwi wejściowych. Po chwili moim oczom ukazał się tata.
- Cześć córeczko! - Podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy.
- Cześć, em tato? Nie powinieneś być teraz w pracy? - Zapytałam lekko zdezorientowana.
- Może powinienem, a może nie! - Powiedział, przy czym wykonywał śmieszne gesty. - A tak na poważnie, to udało mi się dzisiaj wyjść wcześniej. - Dodał.
Uśmiechnęłam się, po czym tata odwzajemnił go.
- To co dzisiaj będziemy robić? - Zapytałam.
- Myślałem, że możemy odwiedzić mamę bo dawno u niej nie byliśmy. - Powiedział.
- Poprawię. Ty dawno nie byłeś. - Odpowiedziałam lekko uniesionym głosem. - Ja staram się odwiedzać ją jak najczęściej, to ty nigdy nie masz czasu, bo praca najważniejsza.
Chyba go zamurowało. Czułam, że nie wie co ma powiedzieć, bo wiedział, że w tej sytuacji mam rację.
- Wiem Emily. Masz rację. Wiesz, że kocham was najmocniej i nigdy to się nie zmieni. - powiedział. - Proszę, nie złość się na mnie. Cały czas ciężko pracuje na utrzymanie tego wszystkiego.
Na jego słowa nic nie powiedziałam, czułam jak moje oczy zapełniają się łzami. Tata to zauważył i przytulił mnie bardzo mocno.
- Przepraszam.. - Udało mi się tylko to powiedzieć.
Gdy się uspokoiłam poszłam do siebie do pokoju i wygrzebałam coś cieplejszego z szafy, ponieważ tamtego dnia nie było za ciepło, a do tego padał deszcz. Postawiłam na ten zestaw klik tutaj . Potem poprawiłam lekko makijaż i zeszłam na dół do salonu.
- No dłużej się nie dało? - Zapytał tata z małym uśmiechem. Chyba myślał, że tego nie zauważę.
- Tato, znasz mnie. - Powiedziałam, równocześnie śmiejąc się. - Ja nie wyszykuję się w pięć minut.
- No wiem wiem mała, świetnie wyglądasz. Dobra wychodzimy. - Powiedział, wskazując krótkim gestem ręki na drzwi. Szybko wyszłam z domu, a za mną tata. Potem zakluczył drzwi i wsiedliśmy do samochodu. Droga zajęła nam około 15 minut, ponieważ cmentarz nie daleko się mieści od naszego domu. Siedziałam na miejscu pasażera wpatrując się uważnie w krople, które powoli spływały po szybie auta. Przy okazji włączyłam radio, żeby nie było tak cicho w trakcie podróży. Tata był zajęty prowadzeniem samochodu, natomiast ja zastanawiałam się czy teraz jest nam dobrze czy źle. Uświadomiłam sobie, że teraz jest tak jakoś pusto, ciszej, inaczej. Praktycznie każdego dnia, gdy nigdzie nie wychodzę, sama siedzę w domu. Jeszcze nie całe dwa tygodnie i zacznie się rok szkolny. Muszę tą końcówkę wakacji jakoś dobrze wykorzystać, zabawić się. Nachodziły mnie takie myśli, aż w końcu znaleźliśmy się na parkingu przed cmentarzem. Opuściliśmy bez słowa pojazd, następnie tata wyjął z bagażniku dwa znicze i piękną, czerwoną różę.
- Piękna. - Powiedziałam i wskazałam na kwiat, który trzymał w ręku. Tata się tylko uśmiechnął. Gdy stanęliśmy przed grobem mamy zapaliliśmy znicze, położyliśmy różę i porozmawialiśmy z nią. Staliśmy tak z 30 minut. Zrobiło się już mi trochę zimno, dlatego poprosiłam tatę o kluczyki od samochodu i wcześniej wróciłam do auta. Wcześniej pożegnałam się z mamą i opuściłam teren cmentarzu. Tata powiedział, że jeszcze chwilę zostanie i zaraz do mnie wróci, ja tylko pokiwałam lekko głową i odeszłam. Siedziałam skulona w samochodzie wyczekując powrotu taty. Włączyłam cicho radio, aby nie czuć się samotnie. Deszcz nadal padał. Po 15 minutach ujrzałam biegnącego tatę w stronę samochodu. Deszcz padał coraz mocniej, co musiało przyśpieszyć jego powrót. Pewnie gdyby nie deszcz, to pobyłby jeszcze z mamą, ponieważ on tak samo jak ja, tęskni za nią.
- No już jestem. - Powiedział, jednocześnie zamykając za sobą drzwi. - Teraz jedziemy na obiad.
- Na obiad? - Zapytałam lekko zdziwiona.
- Tak kochanie, na obiad. To już takie dziwne, że stary ojciec raz na jakiś czas chce zabrać swoją małą córeczkę na pyszny obiad?
- Ej ej, jaka mała córeczka? - powiedziałam śmiejąc się jednocześnie.
- Dla mnie zawsze będziesz mała. - Odpowiedział. - To teraz jedziemy na obiad do restauracji, a potem do domu bo doszedłem do wniosku, że muszę ci coś dać.
- Mam się bać? - Zapytałam.
- W żadnym wypadku! A teraz o tym nie myśl.
Przez cały czas nie mogłam się skupić na niczym innym niż nad tajemniczym podarunkiem. Byłam strasznie ciekawa co to takiego.
Gdy wróciliśmy do domu od razu tata zaprowadził mnie na strych.
- Ale po co tu przyszliśmy?
- Po to. - Powiedział i wskazał na gruby notes, książkę nie wiedziałam dokładnie co to jest, ale wiedziałam, że jest to bardzo stare.ia
- Córeczko, jest to pamiętnik twojej mamy. - Powiedział. Byłam szczęśliwa, bo dowiedziałam się, że łączyło mnie z mamą więcej niż się spodziewałam. Tak jak ja prowadziła swój pamiętnik, prowadziła swoje takie tajemnicze miejsce, o którym wiedziała tylko ona. To było coś niesamowitego, a zarazem dziwnego. Właśnie poznałam mamę od innej strony.
- Mama też prowadziła pamiętnik? Dlaczego mi go dopiero teraz pokazujesz? - Zapytałam cały czas patrząc na notes, który trzymał tata.
- Jak mama już była chora, powiedziała mi, żebym wręczył ci go. Uwierz mi, że chciałem ci go dać wcześniej, ale bałem się, że nie jesteś jeszcze na to gotowa. Wręczyła mi go dwa tygodnie przed jej śmiercią. - powiedział. - Na pewno by chciała, abyś poznała jej życie od nowa. Proszę. - Położył go na moich dłoniach. Wtedy zrozumiałam, że trzymam tak naprawdę życie mojej mamy na rękach. Bez słowa wybiegłam w stronę mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i położyłam przed sobą gruby notes. Tak bardzo chciałam go otworzyć, przeczytać pierwszy wpis, ale wahałam się w pewnym sensie. Nie byłam pewna czy mama chce, abym przeczytała jej historię, to co pisała czy to czym żyła. W końcu doszłam do wniosku, że skoro jej pamiętnik znalazł się w moich rękach to na pewno by chciała, żebym się z nim zapoznała. Okładka jej pamiętnika  była brązowego koloru i był trochę zakurzony. Pachniał on mamą, po prostu mamą. Znowu poczułam jej słodki, delikatny zapach. Otworzyłam go na pierwszej stronie, na niej znajdował się pierwszy wpis. Zaczęłam powoli czytać.

#1
Sobota, 28.06.1988. 
Kochany Pamiętniczku!
Wczoraj rozpoczęły się wakacje! Nareszcie sobie odpocznę od tej nędznej szkoły, nienawidzę tam chodzić. Na świadectwie nie miałam aż tak bardzo złych ocen więc rodzice się nie złościli. A teraz piszę pierwszy wpis. Może przedstawię Ci się. A więc nazywam się Caroline, tydzień temu skończyłam 17 lat i na ogół staram się być pogodną, radosną dziewczyną. Jestem jedynaczką, chciałabym mieć rodzeństwo. Często czuję się taka samotna. No ale trudno, tak też nie jest źle.
W tym momencie jest godzina 12;43, siedzę sobie na łóżku i piszę. Kocham długie drzemki oraz godzinami wylegiwać się w łóżku. Zaraz chyba pójdę sobie zrobić jakieś śniadanie i ubrać się. Eh tak bardzo mi się nie chce, ale muszę wstać, bo na 14 umówiłam się z moją przyjaciółką - Amy. Jest ona taka kochana. Zapomniałam wspomnieć, że w poniedziałek razem wyjeżdżamy do jej dziadków. Mieszkają oni na takiej typowej wsi. Jeszcze nie miałam okazji poznać jej dziadków, ale podejrzewam, że są to bardzo sympatyczni, ludzie. Nie jedziemy tam same. Towarzyszyć nam będzie chłopak Amy, a także jego najlepszy przyjaciel - John. Jeszcze go nie poznałam, ale już niedługo poznam. Cieszę się, że jedziemy tam we czwórkę. Będzie to na pewno świetny wyjazd! Oczywiście zabieram Cię ze sobą i będę na bieżąco informować co się u nas dzieje. 
Teraz już muszę iść, bo nie zdążę na spotkanie. Ciao.

Nie wiem co mam powiedzieć. Cały czas, gdy czytałam nie mogłam przestać się uśmiechać. Zaczęłam poznawać mamę na nowo. W tamtym momencie byłam ciekawa czy John będzie miał jakieś większe znaczenie w życiu mamy. Pod pierwszym wpisem było przyklejone kawałkiem bezbarwnej taśmy zdjęcie. Przedstawiało ono mamę i jej przyjaciółkę po zakończeniu roku. Były takie szczęśliwe z powodu wakacji. Dokładnie tak samo jak ja i Gabi. Przypominały mi nas. Drugi wpis postanowiłam przeczytać dopiero jutro. 
Zaraz po przeczytaniu zapadłam w krainę snów...



Jestem! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam tego pierwszego rozdz. Wiem, że może nie być wciągający, ale to dopiero początek. Komentujcie, a i dziękuję za miłe komentarze pod prologiem. ♥ Na razie to tyle :)


środa, 17 lipca 2013

Prolog.

Witajcie! Mam na imię Emily i mam 17 lat. Kim jestem? A więc jestem na ogół wesołą, pogodną nastolatką. Jak to mówi moja przyjaciółka ''wiecznie zamyślona, żyjąca w swoim świecie''. Mieszkam razem ze swoim tatą w Londynie, w domu jednorodzinnym. Pewnie się zastanawiacie co z moją mamą? Moja mama nie żyje, zmarła rok temu. Odeszła na ten drugi, podobno lepszy świat. Czy jest tam lepiej lub lżej niż tutaj? Tego nikt nie wie, ale jestem dobrej myśli, że mama jest tam o wiele szczęśliwsza niż tutaj, gdy była chora i się męczyła każdym dniem. Tak dobrze myślicie, męczyła się życiem. Mama chorowała 2 lata. Miała białaczkę. W końcu jej organizm odmówił dalszego leczenia, oznaczało to najgorsze. Ostatnie trzy dni przed jej śmiercią były najstraszniejsze w moim życiu. Podejrzewam, że taty też. Nawet jak mama była chora to potrafiła wstać, tak jak zawsze porozmawiać ze mną czy tatą. Lecz tamtego poranka nie obudziła się. Tata próbował ją wybudzić, nie udało się. Wystraszyliśmy się. Od razu wezwaliśmy lekarza, który od samego początku prowadził jej leczenie. Był to starszy, bardzo sympatyczny mężczyzna. Gdy pojawił się w sypialni rodziców (bo tam mama leżała) zbadał ją bardzo dokładnie. W tym czasie uważnie obserwowałam jego poczynania. Kończąc swoją pracę westchnął głęboko i zaproponował, abyśmy opuścili pomieszczenie, by spokojnie porozmawiać. Zeszliśmy do salonu. Tata przyniósł z kuchni szklanki i nieduży, szklany dzbanek z wodą. Wygodnie usiedliśmy i słuchaliśmy starszego pana. Dokładnie pamiętam, co wtedy powiedział. ''Jest mi bardzo przykro, stan pani Taylor pogorszył się i to bardzo. Już nic więcej nie mogę zrobić.'' Po tych słowach nie wiedziałam co mam zrobić. Ten moment gdy dowiadujesz się, że twoja mama odchodzi, że jej nigdy już nie zobaczysz. Bez chwili zawahania zapytałam się ''Ile jej zostało czasu?'' Powiedziałam to prawie przez łzy. Lekarz popatrzył na mnie chwilę i odpowiedział ''Kilka dni, góra tydzień''. Bez słowa pobiegłam do pokoju do mamy. Siedziałam z nią i tatą całe trzy dni. Żegnaliśmy się z nią przez ten czas, wspominaliśmy wszystkie radosne chwile, które udało nam się razem przeżyć. Był już późny wieczór, zauważyliśmy, że z mamą zaczyna się coś dziać. Otworzyła oczy. Widziałam jak była zmęczona, nawet nie miała siły ich otworzyć. Jej powieki były takie lekkie. Patrzyła na nas chwilę i uśmiechnęła się. Powiedziała do nas - ''Kocham was, do zobaczenia.'' Odeszła na zawsze. Siedziałam przy niej jeszcze chwilę, ściskając mocno jej bladą, zimną dłoń. Płakałam, a tata razem ze mną.
Pierwszy miesiąc był najgorszy, musieliśmy nauczyć się żyć bez niej. Przeprowadziliśmy się do innego domu, ale dalej mieszkamy w tym samym mieście.
 Minął rok i już jest o wiele lżej niż było na początku. Tata powrócił do pracy. Dodam jeszcze, że jest prawnikiem, ma swoją kancelarię adwokacką, niedaleko naszego domu. A ja sobie jakoś żyję, chodzę do szkoły oraz piszę mój pamiętnik. No właśnie, zapomniałam wam wspomnieć, że od trzech lat prowadzę swój pamiętnik. Każdego wieczora opisuję, jak spędziłam dzień i jakie towarzyszyły mi uczucia. Interesuję się dziennikarstwem i chciałabym w przyszłości powiązać taki zawód. To co jeszcze mogę wam powiedzieć? Może napiszę kilka słów o mojej przyjaciółce Gabrielli. Traktujemy się jak rodzeństwo. Chodzimy razem do szkoły. Jeśli chodzi o chłopaka to nie mam. Ostatnio nie miałam za bardzo czasu na takie sprawy. To chyba tyle o mnie... :)


I mamy prolog. Jak wam się podoba? To jest taki krótki wstęp do tego wszystkiego. Oczywiście napisałam go w dużym skrócie. Zauważyliście na pewno, że będę pisać w osobie Emily.
Czekam na komentarze :)
1 rozdział dodam już niedługo.
Ps. Już po jutrze usłyszymy w radiu ''Best Song Ever!'' Cieszę się bardzo i już nie mogę sie doczekać, a już w poniedziałek premiera teledysku.
Link radia, w którym po raz pierwszy usłyszymy BSE :) ----> http://ukradioplayer.thehitsradio.com/console/

Bohaterowie.

Emily Brown
Siedemnastoletnia dziewczyna. Wyróżnia się pięknymi, długimi włosami. Jest ona nieśmiałą nastolatką, której trudno przywiązać się do nieznanych osób. W pełni ufa tylko swojej przyjaciółce o imieniu Gabrielle, oraz swojemu tacie. Jej matka nie żyje, długo chorowała. Emily bardzo przeżyła śmierć swojej mamy, ale zrozumiała, że musi żyć dalej. Interesuje się dziennikarstwem. Kocha pisać. Chodzi głową w chmurach, jest ciągłą marzycielką. Co ją dalej czeka? Jakie przeszkody będzie musiała pokonać, by być w pełni szczęśliwa?

Gabrielle Wilson
Siedemnastoletnia dziewczyna. Najlepsza przyjaciółka Emily. Razem traktują się jak siostry. Gabrielle wspierała przyjaciółkę po śmierci jej matki. Jest ona śliczną nastolatką, której nie zależy na opinii innych ludzi. Nie obchodzi jej co o niej mówią/myślą. W przyszłości, chciałaby powiązać swoje życie z modelingiem. Od pewnego czasu chodzi na castingi. Najczęściej są to przesłuchania do przeróżnych sesji zdjęciowych. Jak do tej pory nie udało jej się jeszcze żadnego wygrać. 

Harry Styles.
Osiemnastoletni nastolatek. Zwariowany, miły a także przyjazny chłopak. Członek popularnego zespołu One Direction. Kocha swoich fanów. Przez dłuższy czas razem z chłopakami ciężko pracował, teraz chciałby trochę odpocząć. Harry spośród tylu dziewczyn, które poznał nie trafił jeszcze na tą jedyną. Ma nadzieje, że wkrótce zmieni się to.


W tym opowiadaniu będą występować pozostali chłopcy z One Direction. Natomiast jednym z głównych bohaterów będzie Harry. Opisałam po prostu bohaterów, którzy najczęściej będą się pojawiać.


Bohaterowie drugoplanowi;

  1. Thomas Brown - ojciec Emily
  2. David Anderson - chłopak Gabrielli
  3. Louis Tomlinson - członek zespołu One Direction
  4. Zayn Malik - członek zespołu One Direction
  5. Liam Payne - członek zespołu One Direction
  6. Niall Horan - członek zespołu One Direction

Oczywiście będzie więcej bohaterów, ale bezsensu, żebym wszystkich ich tutaj przedstawiała. Mamy już bohaterów, a już niebawem prolog no i zaczynamy.

xxxxx ♥